Słowa wampir i upiór często zamiennie używane, niekoniecznie
jednak istotę - półdemona oznaczają tę samą. Brückner podaje,
że nazwa wampir ludowi jest nieznana, strzyga ( -oń )
ma ją zastępować, nazwa to jednak dawniejsza, inne znaczenie tego
słowa przy tym podaje. Miano to przypisywano ludziom o dwóch
duchach, rodzącym się z zębami, a po śmierci właśnie w zębatą
strzygę się zamieniających. Ksiądz chrzcił tylko jedna duszę,
która po śmierci ze świata ulatywała, druga zaś w ciele
pozostając, wyprowadzała człowieka z mogiły, każąc mu dusić
ludzi i zwierzęta. Krwiopijczość jej itd. skądinąd do nas miała
przybyć, może od strzyg właściwych pochodzi. Wyraz wampir być
może z Macedonii się wywodzi, przez literaturę rozpowszechniony po
Europie w XVIII w., w Polsce od końca XVIII. Może więc i wiara w
tego złośliwego demona z Bałkanów przywędrowała? Rodzimą nam
mora była (zmora), istota zjawiająca się nocą, by dusić. Upiór
poświadczony jest u nas wcześniej, o lat kilkadziesiąt, u jezuity
ks.Gangella w Eversio atheismi (z 1716) się pojawia, tu za Brücknerem tłumaczenie z łaciny można
przywołać: „trup tego rodzaju, jeśli męski nazywa się z
małoruska (ex Ruthenico) upier, jeśli żeński,
upierzyca, jakbyś rzekł: ciało upierzone, czy dlatego, że
takie ruchliwe i wartkie, czy że pióra jakieś a może z poduszki
zmarłego wzięte i spopielone a na trupa lekko rozprószone, temu
czarodziejstwu służą”1.
Słowo to ruski ma rodowód, upir znany tam jest ze
średniowiecza jako imię własne (pop Upir Lichoj w 1047 przepisał
Księgi proroków). Upir miał powstać z pierwotnego wąpir,
rdzennie słowiańskiego. Forma ludowa wampierz znana jest spod
Lublina, w Polsce występuja też nazwy miejscowe Wąpierz, Wąpiersk,
Wąpielsk (niedaleko są Strzygi). Wedle Brücknera wą- jest
przedrostkiem oznaczającym „położenie lub wejście środkowe”,
jak to swoim językiem określa, a część pir lub pyr nazwano tak,
od latania (serbskie pirac ’nietoperz’, e- pir
‘motyl’, czasowniki perą i pariti ‘latam’,
rzeczowniki pióro i pierzyna), wampir jest więc dla
niego dosłownie latawcem, „wlotem”. Urbańczyk nazwę wampira za
czysto polską przyjmując rdzeń pier- z czasownikiem piriti
‘nadymać’ łączy, jakoby wampir krwią ludzka nadęty,
poprzedniego pokrewieństwa jednak nie wyklucza. Brückner podaje
jeszcze, że dzisiejsze znaczenie wampirów nie jest pierwotne, że
nie miały one początkowo tego straszliwego charakteru, co
dzisiejsze (a także już sredniowieczne), bo na Rusi czczono
upiory jako istoty boskie, którym ofiary składano, co gromili ruscy
kaznodzieje, że treby upiorom i brzeginiom kładą (Słowa św.
Grigorija), gdy wampiry unicestwiać tylko należy, żadnej ich
czci nie widać. Upiory miały być wedle niego pierwej dobrymi
bóstwami powietrznymi, jak nazwa ma wskazywać, wzniecającymi
wiatry, które demonologia późniejsza w inne przekształciła i
inne im nazwy nadała. Wedle Moszyńskiego upiór u Słowian oznaczał
człowieka zmarłego lub „żywego trupa”. Nasz upiór z Rusi więc
pochodzi, strzygi jednak nie wyrugował, krwiożerczości jej nie
nabierając, duchem jest nieboszczyka straszącym nocą, wyłaniającym
się z grobu. Potem dopiero, zdaje się został istotą tak
straszliwą, pod wpływem obcych nalotów. Upiory późniejsze żerują
na ludziach, żywiąc się ich krwią, ciałem, duszą, napastując
nawet własną rodzinę, krewnych, wchodząc w stosunki z żywymi, że
swoimi żonami.
Słowiańszczyzna zachodnia i południowa w okresie współistnienia
z chrześcijaństwem podzielała z całą Europą wiarę w wampiryzm,
a także sposoby przeciwdziałania mu. Już za życia po pewnych
zdradzających go cechach można określić człowieka
predestynowanego na wampira, a ciało znajdującego się w grobie nie
ulega zepsuciu, czasem pełne jest świeżej krwi. Działania
magiczne wobec zwłok uznanych za niebezpieczne dokonywane były
przed pochowaniem lub po nim.
W okresie, gdy panowało ciałopalenie urnę ze szczątkami takiej
osoby odwracano, wkładano do niej jakiś ostry przedmiot żelazny,
przyciskano głazami. Wraz z przyjęciem wzorców chrześcijańskich
zaczęto stosować inne praktyki: kaleczono trupa, przebijając ciało
lub głowę kołkiem osinowym lub wielkim gwoździem, ucinano ją,
umieszczając ją przy nogach, by nie mógł dosięgnąć, krępowano
ciało sznurem lub okładano ciężkimi kamieniami. Urbańczyk pisze
o pewnej kronice czeskiej znającej dwa takie zdarzenia z 1336 i 1344
r. Podaje jeden z nich: „W Czechach... we wsi Blow umarł pasterz
Myślęta . Ten wstając co nocy chodził wokół po wszystkich
wsiach, ludzi straszył, dusił i wywoływał. A gdy został kołkiem
przebity, mówił (szydząc): a to mi bardzo zaszkodzili, bo mi
dali laskę, żebym się mógł psom opędzić. A gdy go odkopali,
był wzdęty jak wół i ryczał strasznie. A gdy go rzucono w ogień,
ktoś porwawszy kij wbił w niego, i natychmiast trysnęła krew jak
z naczynia. Gdy został wykopany i włożony na wóz, ściągnął
nogi ku sobie jak żywy, ale gdy go spalono, całe zło ustało;
zanim go jednak spalono, kogo tylko w nocy po imieniu zawołał, ten
w ciągu ośmiu dni umierał”2.
Przykłady przeciwdziałania upiorom mamy z cmentarza w Aleksandrowie
Kujawskim, gdzie znaleziono zwłoki mężczyzny, którego czaszka,
przedziurawiona od góry, umieszczona była między nogami, pod nią
zaś zachodził koniec noża spoczywającego na jego udzie; a także
zwłoki kobiece, ułożone grzbietem do góry, z rozkrzyżowanymi
rękoma i nogami zgiętymi w kolanach, i uniesionymi ku górze. W
Brzegu koło Podolębicy znaleziono szkielet kobiety, której ucięto
dłonie i stopy oraz wbito pod prawy obojczyk nóż przechodzący na
wylot przez łopatkę. Czaszka z cmentarzyska w Iwnie koło Środy
przebita była żelaznym gwoździem. A jak długo utrzymywały się
te wierzenia, mówić mogą przykłady przytoczone przez Małgorzatę Kowalczyk: „W zapisku łacińskim z XVII w. Summa Angelica de
casibus Angelusa de Clavasio czytamy o Casus de Strigis;
„Trafiło się Anno 1674, że człowiek jeden umarł w
Trzeszawy, który z krewnych swoich osobom wielkie czynił złości
onych dusząc, bijąc krew z nich wysysając, mówią, że to stryga,
którego dół otworzywszy znaleźli go jak wór, świeżusieńkiej
krwie pełnego, kazałem go w dole na gębę położyć, ale tejże
nocy przyszedł do swego syna, którego srodze zbiły, wczora
powiadano, że umarł. Panowie parochiani instant bardzo,
ażeby mu szyję uciąć rydlem, dubitant an sit receptum ab
Ecclesia tak postępować cruduliter”.
„Kuryer Codzienny” z 1869 roku podał, że jeden z
mieszkańców Bodzentyna, nie mogąc pozbyć się odwiedzin swojej
zmarłej małżonki, rozkopał jej grób, przewrócił trupa
grzbietem i związał mu ręce. Gdy i to nie poskutkowało, powrócił
na cmentarz, odciął nieboszczce głowę i pochował ją oddzielnie.
Wreszcie „Tygodnik Piotrkowski” z 1895 roku pisze: „We wsi
Kosmacz, we wschodniej Galicji, zmarła przed kilkoma dniami stara
kobieta, którą wszyscy chłopi tamtejsi uważali za czarownicę,
ogólnie mówiono we wsi, iż baba ta przyszła na świat z zębami i
dlatego jest wiedźmą. Przed pogrzebem kilku włościan, pomimo
sprzeciwiania się plebana, chcąc zapobiec, by zmarła po śmierci
nie wychodziła i ludziom nie szkodziła, wbiło jej osikowy kołek w
serce”3
Adam Piejko
1 Brückner
A., Mitologia słowiańska i polska, PWN, Warszawa 1985, s. 281.
2 Urbańczyk
S., Dawni Słowianie – Wiara i kult, Ossolineum, Wrocław
1991, s. 58.
3 Kowalczyk
M., Wierzenia pogańskie za pierwszych Piastów, Wydawnictwo
Łódzkie, Łódź 1968, s. 78.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz