środa, 22 sierpnia 2018

Duchy powietrzne


Niebo ze zjawiskami, które na nim zachodzą oddziaływało na wyobraźnię równie żywo jak woda. Zadziwiało, intrygowało swą odmiennością, budząc zachwyt, ale i jednocześnie przerażenie, rodząc próby ujęcia niezrozumiałego w jakiś przyswajalny kształt, oswojenia. Strach, któremu nazwę się nada, nie jest już tak wielkim.
Gromowładny nasz Perun walczyć miał ze żmijem - smokiem wiążącym wody, opowieść to głęboko wstecz historii sięgająca, naszych indoeuropejskich początków. Indra także bój stoczył ze smokiem - wężem Wrytrą, który przed nim ukrył bydło i wodę. Smoki wśród wszystkich Słowian pierwotnie żmijami się zwały, zachodni ich odłam jednak nazwę tę przypisał istocie pozytywnej, pomocnej bogu, złego jako smoka właśnie określając. Jak do owej zamiany doszło, powiedzieć dziś trudno, tym bardziej, ze w polskiej kulturze ludowej żmija występuje jako wróg słońca, oczami je wysysa, a ze żmij właśnie smoki są wywodzone, którym wielkie skrzydła i pazurzaste nogi miały urosnąć. Bajka ludowa opowiada o tym, jak smoki pochłaniają wodę, a żmijowie latając po niebie i rozdzierając je błyskawicami z nimi walczą. W opowieści tej zaznaczona jest binarność nieobca i Słowianom, opozycja wody i ognia. Smoki porywają kobiety, aby je pożreć, żmijowie zaś płodzą z nimi herosów, którzy ucinając głowy bestiom, uwalniają połknięte przez nie słońce, księżyc i gwiazdy. Znany nam skądinąd smok wawelski połykał wodę, by ugasić palący go ogień. Wśród górali polskich i słowackich krążą opowieści o tym, że smoki zamieszkują jaskinie i bagna, skąd czarownicy je wypuszczają. Z chmur zwisają im wtedy groźne dla drzew i domostw ogony. Na Rusi i w Polsce wierzono niegdyś, że tęcza jest wielkim smokiem, spijającym wodę z rzek i morza, by ją oddać chmurom.
Innym duchem powietrznym był latawiec, znany w Polsce, na Białorusi i Ukrainie. Pierwotnie stwór ognisty żmijowi bliski, wzbudzający wichry (nazwa na zabawkę u nas, w rosyjskim to zmej), stał się odpowiednikiem ducha domowego, uboża, nadal w postaci jednak latającej, przynoszącego ludziom zboże i pieniądze.
Półdemonami powietrznymi ludzkiego pochodzenia są płanetnicy zamieszkujący w chmurach i wichrze. Nazwę ich wywodzi się z łac. planeta ‘chmura’, nieznanego jednak wieku jest pożyczką. Możliwe, że starszą tylko zastąpiła jak obłocznik i chmurnik, i wierzenie to, dziś zachowane najlepiej w Polsce południowej i na Bałkanach, zdaje się być ogólnosłowiańskim. Warto jednak zaznaczyć, że Moszyńskiemu i te nazwy nowymi się wydają i rodzimego rodowodu raczej zjawisku temu odmawia. W Małopolsce to żywi, młodzi i dorodni ludzie, na chwile przed burzą wciągani w chmury, którym przewodzą. Na Białorusi występuje szczątkowy ślad wierzenia, jakoby dusze zmarłych dzieci miały kierować wiatrami, czasem też straszyć w chmurach i wichrach.
O Bałkanach warto wspomnieć, bo żmije czym się innym tam stają, podobnie zupełnie jak w Słowiańszczyźnie zachodniej, może dawno wierzenia te (dobrotliwość żmijów) przenieśli właśnie stamtąd Serbowie i Chorwaci? Płanetnicy i chmurnicy przybierają ludzką postać, to duchy żywych, mądrych i dobrych junaków, dziewcząt też czasem, które podczas snu unoszą się, by w górze walczyć z obcymi duszami o deszcz lub odpędzenie gradu. W Bośni, Serbii i Czarnogórze zwą ich stuha, stuhacz, zduh, zduh, zduhacz, także vjetrogonja i jedogonja, na pograniczu zaś serbsko – macedońsko – bułgarskim - zmaj, změj; to człowiek, który na świat przychodzi z małymi skrzydłami pod pachami, zapada on w głęboki sen, gdy zbierają się chmury, a jego dusza udaje się na bój z ażdachami i ałami (mieszkającymi w chmurach czarnych lub jeziorach, szkodzącymi ludziom poprzez niszczenie ich dobytku, zabijanie, mogącymi nawet słońcu zagrażać; to lokalna nazwa smoków). Bywają nimi dzieci, ptaki i zwierzęta.


Adam Piejko





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Guciów - wały VI i VIII

Zgodnie ze słowami przedstawiam zdjęcia z wałów, które na planie Fellmanna oznaczone są jako VI i VIII. Pierwszy z nich nie jest, przynajmn...