środa, 22 sierpnia 2018

Demony losu


Poświadczone w całej niemal Europie w centrum Słowiańszczyzny mało są znane. Wydaje się jednak, że wierzenia te nieobce i tu były, tylko czas je zatarł, bo i w Polsce o nich są wzmianki, gdzie tu i ówdzie o przyszłości podobno boginki decydują, w schrystianizowanej wersji (znanej także Ukrainie) aniołami zastąpione, które określają przy narodzinach los dziecka. Znów tu do poświadczeń wschodnich i południowych sięgnąć trzeba, bowiem Ruś i Bałkany były bardziej pod tym względem zachowawcze.
Demony te dwojakie nazwy noszą, na Rusi rodzanicami, rożanicami są zwane, folklor wschodni i zachodni wprawdzie dziś jej nie zna, ale pojawia się ona też na południu w postaci chorwackich rodzienic, roženic, słoweńskich rojenic, geneza więc jej, jak i nazwiska chyba dawna. Innym ich mianem są urobione od ogólnosłowiańskiego soditi ‘sądzić’, czeska sudiczka (mają też rodiczkę), słoweńska sojenica (sujenica), czy serbsko - chorwacka sudzienica (suženica).
Rodzanice to istoty żeńskie, niewidzialne, wyznaczające człowiekowi zaraz po urodzeniu los. Połóg aż do XV wieku ściśle był połączony z wzywaniem Roda i ich właśnie. Może i boginiami były, bóle łagodząc. Źródła ruskie podają, że ofiarowywano im chleb, ser i miód, strzyżone dzieciom włosy (pierwsze?), kobiety zaś ważyły dla nich kaszę. Do niedawna jeszcze na Rusi i w Czechach kłaść miano grosze „w kaszę” dla „babki”. Brückner zastanawia się, czy też dalekim oddźwiekiem tego w Polsce, na Kujawach i w Kaliskiem, nie są popieliny lub popielniki, gdy sąsiadki schodzą się do położnicy, przynosząc jej kuraka, masło, bułki; czy nie są to jakieś resztki ofiary błagalnej, by uprosić u istot władających losem o szczęście dla noworodka? Kazania ruskie piętnują bezwzględnie popów i parafian za wiarę i ofiary rodzanicom składane, za łączenie z tym modlitw chrześcijańskich, Bogurodzicy samej: „i mieszamy niektóre czyste modlitwy z przeklętym ofiarowaniem bałwanom, bo stawiają oprócz stołu z kutią i zgodnego z prawem obiadu także bezprawny stół, przeznaczony dla Roda i rożanic wywołując gniew Boga”1. Ofiary te od XII - XV w. źródła poświadczają. Kult ten z istoty swej najbardziej kobiet się trzymał i jeszcze w XVI w. popi ich przy spowiedzi pytali: „Czy składałaś z babami ofiary Bogu obmierzłe, czy modliłaś się do wił lub czyś na cześć Roda i Rodzanic (...) piła i jadła: trzy lata postu z pokłonami”2. W Bułgarii o północy przybywają do dziecka trzy narečnici, by los mu wyznaczyć zostawiając niewidoczny znak na czole. Na Bałkanach zostawiano rodjenicom, czy sudjenicom przez pierwsze trzy noce po porodzie stół z jadłem i piciem.
Z rodzanicami w źródłach Rod występuje, niepewnym jest jednak, czy do pocztu demonów, czy tez raczej bóstw go zaliczać. Rybakow widział w nim nawet naczelne bóstwo słowiańskie przed wyłonieniem się panteonu Włodzimierza, przypisywał mu pozycję Boga stwórcy, wlewającego tchnienie życia. Kult jego miał panować po czasie czci oddawanej upiorom i brzeginiom, a przed pojawieniem się Peruna właśnie i chrześcijaństwem. Ze Słowa św. Grzegorza pochodzi zapis mitu antropogonicznego: „Także nie Rod siedzący w powietrzu, miotający na ziemię grudy, i w tym rodzą się dzieci [...] wszystkiego bowiem jest stwórcą Bóg, a nie Rod”3. Czy tak w istocie było, nie wiadomo, jednak dość to prawdopodobna hipoteza. Gieysztor też jako bóstwo go wymienia, ale niewiele o nim podaje, sam chyba niepewnym będąc, przchylając się ku temu, by za personifikacje doli, losu ludzkiego, obok rodzanic go uważać. Ciekawa jednak jest myśl Urbańczyka, że nazwy demonów występują w liczbie mnogiej, a on w pojedynczej, co za jego szczególną pozycją ma przemawiać, o wejście na drogę prowadzącą do indywidualizacji, niepełnej co prawda, bo w Kijowie obok Peruna i reszty się nie pojawia, kultu państwowego jakby godnym nie będąc. Pewności co do postaci tej nie ma, może demonem tylko był, personifikacją przeznaczenia, może bóstwem płodności albo też protoplastą, opiekunem rodu, plemienia.
Ciekawy wywód językowy o nim znaleźć można u Brücknera: „Otóż Słowianin nie miał żadnego „pierwotnego”, osobnego słowa na urodzenie, rodzić się, urodzić się jak to mają inni Ariowie, lit. gimti, nasei itd. ; Jego rod ‘urodzenie się’ roditi ‘rodzić’ to abstractum bardzo dalekie od wszelkiej fizjologii, bo rod znaczył pierwotnie tylko pomyślność i sukces, dochód i zysk, troskliwość i troskę i u wszystkich Słowian jest rod, rodina, rodjaj, określenie plonów ziemi i roślin, Czechowi i Polakowi jeszcze dziś rodzą, urodziły drzewa i ziemniaki, nie tylko kobiety. Rod był więc tylko ‘sukcesem, zyskiem, szczęściem’ (por. sьčęstije, pol. itd. ‘szczęście’, które od ‘udziału’ przeszło na ‘pomyślność’), i od niego zależał sukces, tj. pomnażanie rodziny, bo sam akt płciowy to jeszcze nie wszystko, są przecież żony niepłodne, albo rodzą tylko dziewczęta, tj. istoty niepożądane”4. Rod upersonifikowany i ubóstwiony w męskiej postaci plon, zysk, wzywany przy narodzinach niemowlęcia związał się ze znaczeniem samego rodzenia. Roditi pierwotnie będące określeniem na ‘dawanie zysku, zyskiwanie’ przeszło w końcu na ‘rodzić, wydawać na świat’, na miano każdego plonu – urodzajności. Wedle niego sam dobór imion Roda i rodzanicy dla grec. tyche i heimarmene, nic ze sobą nie mających wspólnego, a także samo właśnie przejście od powodzenia’ do ‘urodzenia’ u wszystkich Słowian świadczyć ma za pierwotnością, rodzimością i dawnym rozprzestrzenieniem tego określenia. Jako dodatkowe poparcie dla swego wyjaśnienia przytacza uderzającą zgodność rozwoju znaczeniowego słów Rod i bog (bog- ‘bogactwo, mienie’ i jego dawca: Rod- ‘zysk, plon, płody’ i ich dawca). Warto też wspomnieć, że Rod początkowo sam miał występować, a rodzanice pojawiły się obok niego dopiero potem, Brückner przeczy ich manistycznemu pochodzeniu, jak chciałby Łowmiański. Po powyższych zdaniach słowa Prokopiusza, jakoby Słowianie: „[...]fatum nie znają, ani nie przyznają mu wpływu na ludzi, ale gdy śmierć im grozi albo wśród chorób albo podczas wojny, w takim razie ślubują bogu za uratowane życie uczynić ofiarę, jak tylko śmierć ich ominie, a gdy uszli śmierci, dotrzymują, co obiecali; wierzą bowiem, że ślubowanej ofierze zawdzięczają życie”5 wydają się nieporozumieniem; o fatum, które on miał na myśli, przeznaczeniu nieugiętym, nieubłaganym, ciążącym nawet nad bogami, mowy być nie mogło, bo po cóż by były ofiary. W kazaniach z XI i XII w. mowa jest o demonach konkretnych, kształtujących losy ludzkie wedle stosunku człowieka do nich. Słowianie istoty decydujące przy narodzinach o losie człowieka znali (w życiu może inne bóstwa w danych okolicznościach na pomoc trzeba było wzywać), a powszechność tego wierzenia, jak i to, że w Polsce (jako boginki, czy anioły), a także w Czechach (jako sudiczka, co po polsku sędziczka, los przysądzająca by brzmiało), świadczyć może, że i zachodniemu ich odłamowi zjawisko to obcym nie było, aczkolwiek dość wcześnie przez srogi bardziej w tępieniu pogaństwa od Cerkwi greckiej Kościół rzymski wyrugowane, przez lud zapomniane.
Słowiańszczyźnie, głównie wschodniej i południowej znana jest też personifikowana Dola - duch opiekujący się ludźmi, domem, dobytkiem. Istnieją dole czujne, troskliwe, ale też niedbałe, czy wręcz nieżyczliwe. Dola towarzyszy człowiekowi od narodzin do śmierci, może być dziedziczona, stale ma pracować dla człowieka: „dobrze jest żyć takiemu, czyja Dola nie śpi”. Czasem może mieć specjalne zamiłowania kupieckie, czy chłopskie np. i źle się dzieje, gdy powstaje rozdźwięk pomiędzy jej upodobaniem a zawodem człowieka, któremu przypadła. Przychylność jej trzeba jednać wieczerzą: „Dolo, Dolo moja sądzona i niesądzona, proszę ciebie, chodź do mnie wieczerzać”6 – tak ją na Ukrainie przyzywano. W zasadzie niewidoczne, ale niekiedy można ją ujrzeć w postaci kobiety, mężczyzny, psa, kota, czy myszy.
Przodkowie nasi wierzyli także w samoistnie, niezależnie bytującą płodność, plenność, która zwali sporem. Prasłowo to, podobnie jak spory (dość duży) oznacza u wszystkich Słowian to, co wydatne, szybko rosnące. W kulturze ludowej i dawnych źródłach pojawia się jako abstractum powodzenia, pomnażania, plenienia się i sporzenia, jednak i sporysz jeszcze niedawno, a może i dziś, jako podwójny kłos istniał, istota osobna, którą ludzie zapraszają do stołu i goszczą. Personifikowany spor na Białorusi występuje, Kolberg zaś w swym opisie chełmskiego i lubelskiego podaje, że przybiera on postać zwierzęcia, może więc jako demona zbożowego. Od jego obecności plon miał zależeć, co dla społeczeństwa rolniczego niesamowicie ważne.
Doniosła rola przeznaczenia, życzliwej doli zapewniających człowiekowi szczęście i dobrobyt świadczyć może za tym, iż Rod, Spor oraz rodzanice to elementy tej samej wierzeniowej kategorii.

Adam Piejko



1 Brückner A., Mitologia słowiańska i polska, PWN, Warszawa 1985, s. 169.

2 tamże, s. 174.
3 Gieysztor A., Mitologia Słowian, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1985.

4 A. Brückner , op. cit., s. 340.
5 tamże, s. 173.
6 Gieysztor, s. 160.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Guciów - wały VI i VIII

Zgodnie ze słowami przedstawiam zdjęcia z wałów, które na planie Fellmanna oznaczone są jako VI i VIII. Pierwszy z nich nie jest, przynajmn...