poniedziałek, 19 lutego 2018

Pogrzeb wodza Rusów/Wikingów - relacja Ibn Fadlana


W jednym z odcinków serialu Wikingowie obejrzeć możemy pogrzeb jarla Haraldsona.  Myślę, że dość nieźle odzwierciedla on realia, główne motywy tego obrzędu z przeszłości. Poniżej zamieszczam dawną relację. Tekst pochodzi z Risali, sprawozdania z misji dyplomatycznej wysłanej przez bagdadzkiego kalifa al-Muktadira do nadwołżańskich Bułgarów. Relację spisał ibn Fadlan. Zaczerpnąłem ją z książki W. Duczki „Ruś Wikingów”. Jak podaje jej autor, tłumaczenie pochodzi z polskiego wydania Risali, dokonanego na podstawie manuskryptu z Meszhedu przez Franciszka i Annę Kmietowiczów oraz Tadeusza Lewickiego. Warto zresztą poczytać i samą "Ruś..", bo można znaleźć w niej więcej..

Opowiadano mi [nieraz], że czynią oni (tj. ar-Rus) ze swoimi przywódcami po [ich] śmierci rzeczy, z których najmniejszą jest palenie [zwłok]. Miałem ochotę zapoznać się z tym bliżej, aż wreszcie doszła do mnie wieść o śmierci pewnego znacznego człowieka spośród nich. Włożyli go do grobu, który przykryli [dachem], na dziesięć dni, dopóki nie ukończyli krojenia i szycia jego odzieży. A to [bywa tak], ze gdy [umrze] ubogi człowiek spośród nich, sporządzają dla niego małą łódź, wkładają go do niej i spalają ją, zaś dla bogatego zbierają [najpierw całe] jego mienie i dzielą na trzy [równe] części. Jedna trzecia [jest przeznaczona] dla jego rodziny, za drugą część kroją dla niego odzienie, a za trzecią część przygotowują nabid, który wypiją w dniu, w którym zabije się jego niewolnica i zostanie spalona wraz ze swym panem. Oni oddają się bez pohamowania [piciu] nabidu, pija go nocą i dniem i niekiedy [zdarza się], że któryś z nich umiera z kielichem w ręku. Gdy umrze [ich] naczelnik, jego rodzina powiada do jego niewolnic i niewolników: „Kto z was umrze razem z nim?”. Odpowiada [wtedy] ktoś z nich: „Ja”. A kiedy to powie, jest to już obowiązujące, nie może wycofać się – a gdyby [nawet] chciał tego, nie dopuszczą. Przeważnie tymi, które to czynią, są niewolnice.

Skoro zmarł ów człowiek, o którym uprzednio wspomniałem, rzekli [krewni] do jego niewolnic: „Która umrze razem z nim?”. I rzekła jedna do nich: „Ja”. Wtedy powierzyli ją dwóm dziewczętom aby jej strzegły i przebywały z nią gdziekolwiek by się udała i one czasem nawet myją jej nogi własnymi rękoma. A [krewni] zabrali się do jego spraw: krojenia odzieży dla niego i przygotowywania tego, co było mu potrzebne. Niewolnica zaś każdego [z tych] dni piła i śpiewała, wesoła i [jakby] oczekująca czegoś radosnego.

A gdy nastał już ten dzień, w którym miał być spalony on i owa niewolnica, przybyłem nad rzekę, na której znajdował się jego statek. Wyciągnięto go już [na brzeg] i ustawiono dlań cztery podpory z drzewa (tj. drewna) hadank i innego [drewna], a dokoła niego postawiono także coś w rodzaju wielkich pomostów z drewna. Potem podciągnięto [statek], aż spoczął na tym drewnie i zaczęli przychodzić, odchodzić i mówić słowa, których nie rozumiałem, podczas gdy on (tj. zmarły) był nadal w swoim grobie, [z którego jeszcze] go nie wyjęli. Potem przynieśli ławę, ustawili ja na statku i wymościli ją kołdrami z bizantyjskiego brokatu i poduszkami z bizantyjskiego brokatu. [Wtedy] przyszła stara kobieta, którą zwą „Aniołem Śmierci” i rozścieliła posłanie, o którym wspomnieliśmy. To ona zarządza szyciem [odzieży] dla niego i [wszystkimi] jego przygotowaniami; ona też zabija niewolnice. Spostrzegłem, że była to krzepka wiedźma, gruba i ponura. A kiedy przyszli do jego grobu, usunęli ziemię z [przykrywającego grób] drewna, usunęli drewno i wyciągnęli go w tym izarze, w którym zmarł. Zobaczyłem, że poczerniał z zimna [panującego] w tym kraju. Uprzednio włożyli wraz z nim do grobu nabid, owoce i tanbur. [Teraz] wyjęli to wszystko, on zaś nie cuchnął nic w nim nie uległo zmianie poza kolorem. Wtedy nałożyli mu szarawary i nogawice, obuwie, kurtak i kaftan brokatowy ze złotymi guzami, na głowę zaś włożyli mu czapkę z brokatu [przybraną] sobolami i ponieśli go, aż wnieśli do szałasu, który znajdował się na statku. [Tam] posadzili go na kołdrze i podparli poduszkami. [Potem] przynieśli nabid, owoce i wonne zioła i umieścili to [wszystko] wraz z nim. Przynieśli [także] chleb, mięso i cebulę i położyli przed nim. Przywiedli psa, rozcięli go na dwie połowy i rzucili na łódź. Potem przynieśli cały jego oręż i umieścili go obok niego. Następnie wzięli dwa wierzchowce i przegonili je, aż się spociły, a wtedy rozcięli je mieczem i rzucili ich mięso na statek. Wreszcie przywiedli dwie krowy, rozsiekli je również i rzucili nań (tj. na statek). Potem przynieśli koguta i kurę, zabili je i rzucili nań. Niewolnica zaś, która chciała być zabita, chodziła tu i tam, wstępowała do ich szałasów, jednego po drugim, a [każdy] gospodarz szałasu spółkował z nią, [po czym] mówił jej: „powiedz twemu panu: ‘uczyniłem to z miłości do ciebie’ (tj. do niego)”.

A w piątek, kiedy nastała pora popołudniowa, przywiedli niewolnicę ku czemuś, co zbudowali uprzednio, [a co] podobne było do drzwi bramy. I postawiła nogi na dłoniach mężczyzn, uniosła się ponad te odrzwia i przemówiła w swojej mowie i opuścili ją na dół. Potem unieśli po raz drugi, a ona uczyniła to samo co za pierwszym razem, po czym opuścili ją na dół. I unieśli ją po raz trzeci, a ona zrobiła to, co robiła w obu [poprzednich] razach. Następnie podali jej kurę, obcięła jej głowę i odrzuciła ją, oni [zaś] wzięli [od niej] kurę i rzucili ją na statek. Spytałem tłumacza o [znaczenie] jej czynów. Rzekł:  „Gdy podnieśli ja za pierwszym razem, powiedziała: ‘Oto widzę mego ojca i moją matkę’, a za drugim [razem] rzekła: ‘Tam oto [widzę] siedzących wszystkich moich bliskich, którzy zmarli’, a za trzecim [razem] rzekła: ‘Tam oto widzę mego pana siedzącego w rajskim ogrodzie, ogród [ten] jest piękny i zielony, są z nim mężczyźni i słudzy, a oto on mnie przyzywa. Prowadźcie mnie do niego’’. [Wtedy] powiedli ją ku statkowi, a ona zdjęła obie bransolety, które miała na sobie i oddała je kobiecie, która nazywają „Aniołem Śmierci”, tej, która ją zabije. Zdjęła [też] dwie bransolety[zakładane] na nogi, które miała na sobie i dała je dwóm dziewczynom, które poprzednio jej służyły, a były one córkami kobiety znanej jako „Anioł Śmierci”. Potem wprowadzili ją na statek, ale nie wwiedli jej [jeszcze] do szałasu. [Wówczas] przyszli mężczyźni z tarczami i pałkami. Podano jej kielich nabidu; zaśpiewała nad nim i wypiła go. Rzekł do mnie tłumacz: „W ten sposób pożegnała się ze swymi towarzyszkami”. Następnie podano jej drugi kielich, wzięła go i długo śpiewała, a starucha ponaglała ją, aby go wypiła i weszła do szałasu, w którym był jej pan. I oto ujrzałem, ze była już oszołomiona, chciała wejść do szałasu i wsunęła głowę między niego i statek (tj. bok statku). Wtedy starucha ujęła jej głowę, wciągnęła ją do szałasu i weszła razem z nią, a mężczyźni jęli uderzać pałkami w tarcze, aby nie było słychać odgłosu jej krzyku, bo przelękłyby się [inne] niewolnice i nie chciałyby umierać ze swymi panami. Potem weszło do szałasu sześciu mężczyzn i wszyscy oni spółkowali z ową niewolnicą. [Następnie] położyli ją u boku jej pana i dwu schwyciło ją za nogi a dwu za ręce, [zaś] starucha zwana „Aniołem Śmierci’ nałożyła jej na szyję sznur założony w przeciwne strony i wręczyła go [następnym] dwu [mężczyznom] aby go ciągnęli. [Wtedy] zbliżyła się, mając ze sobą nóż z szeroką klingą i jęła wbijać go pomiędzy jej żebra i wyjmować go, a owi dwaj mężczyźni dusili ją sznurem dopóki nie skonała.

Potem przyszedł najbliższy z ludzi dla tego zmarłego (tj. krewny?), wziął kawałek drewna, zapalił go od ognia i szedł cofając się, [zwrócony] karkiem do statku a twarzą do ludzi, z polanem zapalonym w jednej ręce a z drugą ręką na otworze odbytu – a był [całkiem] nagi – aż zapalił przygotowane drewno, które było pod statkiem. Następnie podeszli [inni] ludzie z polanami i drwami, a każdy miał kawałek drewna z już zapalonym końcem i dorzucał go do tego drewna [pod statkiem]; i objął ogień [najpierw] te drwa, potem statek, szałas, owego człowieka i niewolnicę i wszystko, co na nim było. Potem zaś powstał silny, straszliwy wicher, płomień ognia rozgorzał i wzmógł się jego żar.

A obok mnie znajdował się jakiś człowiek spośród ar-Rusija i posłyszałem, że mówił [coś] do tłumacza, który był ze mną. Spytałem go (tj. tłumacza), o to co mu powiedział, a on odrzekł: „mówi: ‘Wy, Arabowie, jesteście głupcami!’ Spytałem: „dlaczego?”. Odparł: „bo wy bierzecie człowieka [nawet] najbardziej wam drogiego i najbardziej poważanego przez was, wrzucacie go do ziemi i pochłania go ziemia, robactwo i czerwie. My zaś spalamy go w mgnieniu oka i wchodzi do raju i w tymże momencie”. Spytałem o to, on zaś odrzekł: „Jego Pan (tj. Bóg) z miłości do niego zesłał oto wicher, aby go zabrał natychmiast”. I rzeczywiście, nie minęła [nawet] godzina, jak [już] statek, drwa, niewolnica i jej pan obrócili się w popiół, a potem w proch.

Później [ar-Rus] wznieśli na miejscu gdzie był statek wyciągnięty z rzeki [coś] na podobieństwo okrągłego pagórka, a pośrodku niego zatknęli duży słup z drzewa hadank i napisali [na nim] imię owego człowieka i imię króla ar-Rus, po czym oddalili się.


Władysław Duczko "Ruś Wikingów. Historia obecności Skandynawów we wczesnośredniowiecznej Europie Wschodniej", tłum.Natalia Kreczmar, Wydawnictwo TRIO, Wa-wa 2007

Inny ciekawy rytuał pogrzebowy opisany jest tutaj

poniedziałek, 12 lutego 2018

Grodzisko w Śniatyczach w numerycznym modelu terenu




Grodzisko to zlokalizowane zostało w 1990 r. na podstawie informacji okolicznej ludności. Badania poprowadziła Ewa Prusicka. Ich wyniki zostały opisane w Informatorze Archeologicznym z roku 1992.


Na powierzchni znaleziono fragmenty ceramiki pradziejowej. Trzy wykopy badawcze (47,5 m²) założono w północno-wschodniej części grodziska, w nawarstwieniach wału, fosy i majdanu. E. P. podała, że wysokość wału wynosiła tam 0,5-1 m, szerokość 2,5-3 m, a szerokość rowu-fosy? 3,5 m. Nie znaleziono śladów konstrukcji drewnianych. Średnicę grodziska oszacowano na 140m. Wały zachowały się wedle niej najlepiej w części wschodniej, północnej i zachodniej. Na południu mogły nie istnieć lub być nikłe ze względu na naturalną obronę tej części, tj. bagna i podmokły teren doliny Sieniochy.


W wykopach w obrębie wału znaleziono fragmenty ceramiki kultury trzcinieckiej, przeworskiej oraz naczynie z wczesnego średniowiecza (VI-VII w.) i kilka innych fragmentów ceramiki z tego samego okresu.


W związku z faktem niewielkiego rozpoznania stanowiska autorce badań trudno było określić jego formę i funkcję. Pozwoliły one jedynie na stwierdzenie, że grodzisko, najprawdopodobniej z wczesnego średniowiecza, wzniesiono na terenie zasiedlonym już wcześniej w epoce brązu i wpływów rzymskich.

W określeniu jego układu bardzo pomocny jest numeryczny model terenu, możliwy do wygenerowania na geoportalu, do którego Prusicka nie miała jeszcze wtedy na pewno dostępu. Pokazuje on bowiem, że grodzisko jest większe i składa się z dwóch, a nie jednego członu, posiada bowiem jeszcze wschodnie podgrodzie, również obwiedzione wałem, łączącym się z częścią główną na północy i południu. Wydaje się, że wał ten był mniejszy i jest pewnie także słabiej widoczny w terenie. Pomiary dokonane na geoportalu wskazują, że średnica majdanu grodziska jest większa i wynosi – w zależności od poprowadzenia osi od ok. 147 do 172 m. Podgrodzie ma ok. 164 m w osi N-S i ponad 60 m w linii W-E. Cały obiekt o kształcie owalu, ma w obrębie wałów jakieś 164 na 230 m.


Grodzisko w Śniatyczach w NMT na mapie topograficznej w skali 1:5000


Rozmiary grodziska uzyskane za pomocą funkcji mierzenia odległości dostępnej na geoportalu

Wał w części południowej też jest jednak wyraźnie widoczny. Najbardziej zniszczony jest na odcinku południowo-wschodnim, gdzie na styku z nim zniwelowany jest najmocniej również wał podgrodzia. Możliwe, że właśnie tam ulokowana była brama wiodąca na właściwy majdan, choć pewne zniszczenia, które mogą sugerować także inne jej położenie, występują w partii północno-wschodniej wału członu głównego. W przebiegu wału podgrodzia lukę widać również w części południowo-wschodniej, gdzie być może znajdowało się wiodące nań wejście, choć mogło być usytuowane także w pobliżu wcześniej wskazanego miejsca na południu. Taka lokalizacja bramy głównej całego założenia (oba możliwe warianty) zdaje się być najbardziej racjonalną ze względu na jej walor obronny. Podmokły, bagnisty teren, który z tej strony sięgać mógł wtedy niemal samych wałów, znacząco utrudniałby atak na nią i umożliwiał go jedynie od wschodu.



Powierzchnia całego stanowiska oraz powierzchnia członu głównego zmierzona na geoportalu

Jak widać powyżej łączna powierzchnia obiektu w obrębie wałów zewnętrznych wynosi ok. 3,1 ha (w tym grodu – ok. 2 ha), co pozwala stwierdzić, że gród ten miał średni rozmiar, zbliżony do obszaru właściwego majdanu grodów w Chodliku i Skibicach i umiejscawiałoby go to w przedziale d podziału wielkości grodzisk zaproponowanego przez Jacka Poleskiego w jego pracy „Wczesnośredniowieczne grody w dorzeczu Dunajca”. Jego układ zaś najprawdopodobniej w typie IIA3a, czyli obiektów na planie owalu, w których powierzchnia głównego członu jest większa lub równa powierzchni podgrodzia.

Najbliższe, zarówno w odniesieniu do rozkładu i wzajemnej od siebie odległości, ok. 36 km, choć tam inaczej ulokowane w terenie – pomiędzy parowami zachodniego zbocza opadającego ku dolinie wzgórza – jest grodzisko w Horodysku, którego obraz w NMT zamieszczam także.





Zapraszam również do zapoznania się z moimi rozważaniami nad lokalizacją i rozplanowaniem innych grodzisk:

Guciów





Literatura:

Ewa Prusicka, Śniatycze, st. 45, gm. Komarów, woj. zamojskie, Informator Archeologiczny, 1992, s.89.
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Informator_Archeologiczny_badania/Informator_Archeologiczny_badania-r1992-t26/Informator_Archeologiczny_badania-r1992-t26-s89a/Informator_Archeologiczny_badania-r1992-t26-s89a.pdf


Poleski J., Wczesnośredniowieczne grody w dorzeczu Dunajca, 2004.








Guciów - wały VI i VIII

Zgodnie ze słowami przedstawiam zdjęcia z wałów, które na planie Fellmanna oznaczone są jako VI i VIII. Pierwszy z nich nie jest, przynajmn...