czwartek, 10 stycznia 2019

Meksyk oczyma Fray'a Toribio de Benavente

 

To kolejny fragment z książki "Kronikarze kultur prekolumbijskich" pod redakcją Marii Sten, wydanej przez Wydawnictwo Literackie w r. 1988. Ciekawych rzeczy, spisanych częstokroć przez bezpośrednich świadków, jest w niej dużo więcej. Polecam lekturę całości.

O dawnych obrzędach i bałwochwalstwie


0 święcie zwanym panquetzaliztli[1] 


Jak już wspomniałem, w dniach miesiąca Panquetzaliztli, będącego miesiącem czternastym poświęconym bogom Meksyku, specjalnie zaś dwóm, którzy powiadali się braćmi i bogami wojny, wielce mocnymi w zabijaniu i niszczeniu, w pokonywaniu i podbijaniu, w owych dniach, jak powiadam, będących niby Wielkanoc lub jedno z najważniejszych świąt, składali wiele krwa­wych ofiar; kaleczyli sobie język lub uszy, co wśród nich było zwyczajem powszechnym; niektórzy ranili sobie ramiona i pierś, a także inne części ciała; krew tę puszczali sobie, żeby ofiarować ją bożkom, po­dobnie jak to czynią nasi, strząsając palcami kilka kropli święconej wody; smarowali także tą krwią z uszu lub języka papier[2], by go następnie ofiarować; zwyczaj ten panował wszędzie, we wszystkich częś­ciach tej ziemi; ale w każdej prowincji różnił się, jeżeli chodzi o przekłuwanie części ciała; w jednych puszczali krew tylko z ramion, w innych — z piersi, po czym można było poznać miejscowość, z jakiej pochodzili.
Poza tymi ceremoniami składali ofiary i zabijali wielu ludzi w sposób, który opiszę:
Posiadali duży kamień, długi na jedną brazada[3]półtorej piędzi szeroki i gruby na około jedną piędź. Połowa tego kamienia tkwiła w ziemi i była umieszczona powyżej schodów, przed ołtarzem boż­ków. Na tym kamieniu kładli na plecach te nie­szczęsne ofiary z wypiętą klatką piersiową, bo miały związane ręce i nogi; główny kapłan lub jego zastępca dokonywali ofiary; czasami było tych nieszczęśników tylu, a oni byli już tak bardzo zmęczeni, że zastępowali ich inni zaprawieni w rytuale, i krzemieniem, którym krzesali ogień, mającym kształt ostrza po­dobnego do dzidy, ale nie wyostrzonym, bowiem często odpryskuje, jako że jest bardzo twardy i łamliwy, więc go nie można należycie zaostrzyć, szybko ich zabijali; mówię o tym, bo wielu ludzi mniema, że ostrza te zrobione były z czarnego kamienia znajdującego się na tej ziemi; ostrze jest tak cienkie jak nóż i tak jak on kraje łatwo i bardzo szybko; tym okrutnym nożem otwierają z>dużym wysiłkiem sztywno napiętą pierś nieszczęśnika i śpiesznie wyjmują mu serce, a ten, który ten zły uczynek popełnia, podnosi je na wysokość ołtarza u wejścia do świątyni, zostawiając na nim krwawy ślad. Niekiedy leżące już na ziemi serce jeszcze drgało; następnie kładli je do naczynia przed ołtarzem. Innym razem wznosili je do słońca, kiedy indziej smarowali tą krwią usta bożków. Czasami starzy kapłani zjadali je, kiedy indziej grzebali, a potem chwytali ciało i zrzucali w dół po schodach; jeżeli było to ciało jeńca wojennego, to ten, który je złapał, zabierał przy pomocy swoich przyjaciół i krewnych, a w domu mieszano to ludzkie mięso z innym jadłem i następnego dnia wyprawiano uroczystość i zjadano; ten, który je schwytał, rozdawał tego dnia, jeżeli go na to było stać, bawełniane okrycia gościom; jeśli nieszczęśnik był niewolnikiem, nie zrzucali jego ciała ze schodów, tylko znosili je na ramionach, po czym urządzali tę samą uroczystość i ucztę jak dla jeńca wojennego, choć mniej wystawną; nie wymienimy innych uroczystości ani ceremonii, które czynili w inne dni, lecz opiszemy to przy innych okazjach.
Co do serc ofiar, to powiadam, że ów szatański kapłan brał je w rękę, podnosił tak, jakby je pokazy­wał słońcu, a następnie czynił to samo przed bożkiem i kładł do drewnianego naczynia bogaciej malowane­go niż zwykła miska, a zebrawszy krew do drugiego naczynia, podsuwał głównemu bożkowi, jak gdyby go pojąc, i smarował mu tą krwią wargi; następnie czynił to samo z innymi bożkami i diabelskimi figurami. Podczas tej uroczystości składali w ofierze prawie zawsze jeńców wojennych lub niewolników; w jednych miejscowościach zabijali dwudziestu, w in­nych trzydziestu, w jeszcze innych czterdziestu, a nawet pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu; w Meksyku składali w ofierze stu ludzi, a nawet więcej.
Innego dnia, z tych, które już wymieniłem, skła­dali też wiele ofiar, ale mniej niż podczas opisanego święta; i niech się nikomu nie wydaje, że czyniono to zgodnie z wolą tych ofiar, kiedy je zabijano, wyjmo­wano serca lub uśmiercano w inny sposób; czyniono to na siłę, a one bardzo tę śmierć odczuwały i straszny był ich ból. Kaleczyli sobie także uszy, język lub inne części ciała, robili to niemal zawsze dobro­wolnie. Niektóre ofiary obdzierano ze skóry; w jednych prowincjach dwie lub trzy, w innych cztery lub pięć, w innych zaś dziesięć, a w samym Meksyku aż dwanaście lub piętnaście. Skóry te wciągali na siebie, rozcięte z tyłu, na plecach i na ramionach, przylegały one tak ciasno jak kaftan lub spodnie; w tym tak strasznym i przerażającym stroju tańczyli; spomiędzy jeńców wojennych, których składano w ofierze, w Meksyku wybierano na ten dzień tego, który wśród nich był panem lub dostojnikiem; w zdartą z niego skórę stroili wielkiego pana Meksyku, Moteuczomę, i on bardzo poważny tańczył w tym stroju, w przekonaniu, że w ten sposób służy demo­nowi, którego czczono owego dnia; siła ludzi przy­glądała się temu jako czemuś niezwykłemu, bo wśród innych plemion, zamiast wielkiego pana, ubierali się w te skóry inni dostojnicy.
Podczas innego święta składano wszędzie w ofie­rze kobietę i jeden z nich ubierał się w zdartą z niej skórę i tak tańczył wśród zebranych, a inni tańczyli ustrojeni w pióropusze.


[1] Panąuetzaliztli („Rozwinięcie chorągwi”) — święto azteckie
Poświęcone bogu Huitzilopochtli; piętnasty miesiąc według kalen­darza azteckiego
[2] papier — chodzi o korę drzewną z fikusa
[3] brazada miara równająca się 4 varas (1 vara = 0,835 metra)                                                                                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Guciów - wały VI i VIII

Zgodnie ze słowami przedstawiam zdjęcia z wałów, które na planie Fellmanna oznaczone są jako VI i VIII. Pierwszy z nich nie jest, przynajmn...