To kolejne fragmenty z książki "Kronikarze kultur prekolumbijskich" pod redakcją Marii Sten, wydanej przez Wydawnictwo Literackie w r. 1988. Te dotyczą Majów. Ciekawych rzeczy, spisanych częstokroć przez bezpośrednich świadków, jest w niej dużo więcej.
0 zawodzie kapłanów
Największymi bałwochwalcami byli
kapłani chilanes, czarodzieje i doktorzy, oraz chaces[15] i nacones [16]. Zadaniem
kapłanów było gromadzenie i przekazywanie wiedzy, przepowiadanie wypadków i
ogłaszanie środków zaradczych, wróżenie, wyznaczanie odpowiednich dni na
składanie ofiar i udzielanie sakramentów. Zadaniem chilanes było
przekazywanie ludności wyroczni demonów; szanowano ich tak bardzo, że
niejednokrotnie noszono ich na ramionach. Czarnoksiężnicy i doktorzy leczyli
puszczając krew chorym, przepowiadali, co kogo czeka w jego rzemiośle, i inne
podobne rzeczy. Do każdego obrzędu wybierano czterech starców zwanych chaces, którzy
pomagali kapłanowi w tym, by uroczystość przebiegała zgodnie z rytuałem. Nacones było
dwóch, stanowisko jednego było stałe i nie przynoszące mu chwały, jego zadaniem
bowiem było otwieranie piersi ludziom składanym w ofierze; drugiego wybierano
na kapitana podczas wojny lub jakiejś uroczystości i na tym stanowisku trwał on
przez trzy lata. To stanowisko było bardzo zaszczytne.
(Relación de las cosas de
Yucatan, rozdz. XXVII)
Ofiary ludzkie
Kiedy pragnęli uczynić obrzędy bardziej
uroczystymi, składali w ofierze zwierzęta; a kiedy chcieli zapobiec jakiejś
klęsce lub przeciwności losu, kapłani lub chilanes nakazywali, by
składano w ofierze ludzi; w tym obrzędzie brali udział wszyscy. Niektórzy
znosili datki na kupno niewolników, inni z pobożności ofiarowali swoje
dzieciątka; do dnia uroczystości trzymano przeznaczonych na ofiary w ostrej
dyscyplinie i pilnowano, by nie uciekli lub by się nie zbrukali jakimś
cielesnym grzechem; kiedy prowadzono ich wśród tańców z wioski do wioski, kapłani
pościli wraz z chilanes i dostojnikami.
Kiedy nadchodził dzień obrzędu,
zbierali się na dziedzińcu świątyni i jeśli w ofierze składano niewolnika,
który miał zostać przebity strzałami, rozbierali go do naga, smarowali na
niebiesko, a na głowę kładli mu papierową czapkę spiczastego kształtu; potem,
kiedy przepędzili siły nieczyste, tańczyli uroczyście z lukami i strzałami
wokół pala; nie przerywając tańca przywiązywali go do pala i wznosili coraz
wyżej, pilnie na niego bacząc. Potem wspinał się kapłan o straszliwym wyglądzie
i strzałą przebijał wstydliwą część ciała ofiary bez względu na to, czy był to
mężczyzna czy kobieta; upuszczał trochę krwi, schodził w dół i nacierał nią
twarz demona; następnie dawał jakiś znak tanecznikom, a oni przechodzili
szybkim, tanecznym krokiem, przestrzegając porządku, i ciskali strzały w
serce, zaznaczone białym znakiem; w ten sposób pierś ofiary podobna była do
jeża pokrytego kolcami.
Jeśli mieli mu wyjąć serce,
zanosili go uroczyście na dziedziniec. Niewolnik był pomalowany na niebiesko i
nosił spiczastą czapkę. Towarzyszył temu wielki tłum ludzi. Kładli go na
okrągłym kamieniu przeznaczonym do składania ofiar, a potem kiedy kapłan i jego
pomocnicy ukończyli malować ten kamień na niebiesko, przepędzali siły nieczyste
ze świątyni, następnie chaces chwytali nieszczęśnika z wielką
zręcznością, kładli go na plecach na owym kamieniu i przytrzymując nogi i
ramiona naznaczali ciało przez środek. Wtedy pojawiał się kat, nacón, który
kamiennym nożem zadawał mu okrutny cios między żebra po lewej stronie pod
sutką, po czym natychmiast, niby wściekły tygrys, wyrywał ręką jeszcze drgające
serce i podawał je na talerzu kapłanowi, który szybko smarował twarze bożków
tą świeżą krwią.
Niekiedy składali tę ofiarę na
najwyższym stopniu świątyni, po czym zrzucali martwe ciało, które toczyło się
w dół; tam chwytali je dostojnicy, zdzierali z niego całą skórę, z pominięciem
nóg i rąk, kompletnie nagi kapłan naciągał ją na siebie, następnie wszyscy
zebrani tańczyli wraz z nim, co dla nich było wielkim świętem. Ludzi złożonych
w ofierze grzebano zazwyczaj na dziedzińcu świątyni lub zjadano ciało, dzieląc
je między panów i tych, którzy byli w pobliżu; ręce, nogi i głowa były
przeznaczone dla kapłana i dostojników; ludzi złożonych w ofierze miano za
świętych. Jeżeli byli nimi jeńcy wojenni, ten który ich pojmał, nosił ich kości
podczas tańców jako oznakę zwycięstwa. Niekiedy rzucali żywcem ludzi do studni
w Chicheniza, wierząc, że na trzeci dzień wypłyną na powierzchnię, mimo że
nigdy się tak nie stało.
(Relación de las cosas de
Yucatan, rozdz. XXVIII)
O żałobie i pogrzebach
Ludzie ogromnie, a nawet przesadnie,
bali się śmierci i czynili wszystko, by uwidocznić to w obrzędach ku czci
swoich bogów, albowiem nie miały one innego celu ani nie spełniano ich w innej
intencji, jak tylko po to, by bogowie dali im zdrowie i żywność. Ich jęki i
płacz oraz bezbrzeżny smutek, kiedy opłakiwali zmarłych, napełniały zdumieniem.
Opłakiwali ich za dnia, nie mieli stosunków cielesnych, pościli, szczególnie
małżonkowie, i powiadali, że zmarłego zabrał diabeł, bo wierzyli, że on był
sprawcą wszystkich nieszczęść, a zwłaszcza śmierci.
(Relación de las cosas de Yucatan, rozdz. XXXIII)
O sposobie przechowywania popiołów ludzkich
Pozostali dostojnicy ciosali dla
swoich zmarłych rodziców figury z drzewa, mające kształt człowieka, zostawiając
tylną część czaszki pustą; do niej wkładali popioły z części spalonego ciała i
zatykali ją zdartą uprzednio z potylicy skórą zmarłego; pozostałości ciała
grzebali zgodnie z ich zwyczajem. Przechowywali te figury między swoimi
bożkami, oddając im dużą cześć. Dawniej panom z Cocom[17],
kiedy umierali, ścinali głowy i po ugotowaniu oskrobywali z mięsa,
odpiłowywali górną część skalpu, pozostawiając przednią wraz ze szczęką i
uzębieniem. Tę pustą część czaszki wypełniali czymś w rodzaju smoły tak
doskonale, że wyglądała jak żywa. Przechowywali ich z wielką czcią i szacunkiem
wraz z figurami wypełnionymi popiołami na ołtarzach w domach razem z bożkami i
we wszystkie dni uroczyste i obrzędowe składali im ofiary z części swoich
posiłków, tak by nie brakowało im nic w drugim życiu, gdzie, jak sądzili, dusze
ich odpoczywały i radowały się ich darami.
{Relación de las cosas de
Yucatan, rozdz. XXXIII)
Wiara w życie
pozagrobowe
Wiara tych ludzi w nieśmiertelność
dusz była znacznie głębsza niż u wielu innych narodów, chociaż nie
byli tak cywilizowani; wierzyli bowiem, że po śmierci istniało inne,
doskonalsze życie, w którym dusza po oddzieleniu się od ciała weseliła
się. To przyszłe życie, powiadali, dzieliło się na dobre i złe, na udręki
i odpoczynek. Złe i pełne udręk było przeznaczone dla złoczyńców, dobre i
przyjemne dla tych, którzy za życia sprawowali się dobrze; dobrzy, powiadali,
udawali się do miejsca pełnego rozkoszy, gdzie nic nie mogło sprawić im
przykrości i gdzie znajdowało się jadło i napoje w dużej obfitości, doskonałe w
smaku; rosło tam także drzewo, które oni zwą yaxche, rzucające
chłodny, orzeźwiający cień; pod gałęziami i cieniem tej ceiby mieli wiecznie
odpoczywać i spędzać przyjemnie czas.
Udręki życia, jakie miały, według
nich, być udziałem ludzi złych, polegały na tym, że mieli się udać do miejsca
położonego niżej od tego pierwszego, które zwali mitual[18], co
oznacza piekło, i mieli być torturowani przez demony, cierpieć wielki głód,
zimno, zmęczenie i przygnębienie. W tym miejscu także miał znajdować się demon,
książę wszystkich diabłów, któremu podlegali, i w ich języku zwał się on Hunhau[19] ;
powiadali też, że zarówno to dobre jak i złe życie nie miało końca, bo dusza
była nieśmiertelna. Powiadali także, a byli o tym głęboko przekonani, że do
raju udawali się wisielcy; i było wielu takich, którzy z powodu jakiegoś
przygnębienia, pracy lub choroby wieszali się, żeby się pozbyć trosk i móc
odpocząć w tym raju, dokąd prowadziła ich bogini Ixtab[20].
Nie znali pojęcia zmartwychwstania i nie wiedzieli, skąd doszły ich te
wiadomości o istnieniu raju i piekła.
(Relación de las cosas de
Yucatan, rozdz. XXXIII)
[15] chaces — kapłani niższej rangi.
Podczas składania ofiar do nich należało trzymanie rąk i nóg niewolnika czy
jeńca wojennego.
[16] nacón — kapłan otwierający
pierś ofiary
[17] Cocom — dynastia rządzących w
Mayapan
[18]
mitual — zniekształcone słowo: mitnal. oznaczające świat
podziemny
[19] Hunhau
lub Cumhau — bóg Śmierci
[20] Ixtab
— bogini, patronka samobójców
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz