Tym razem proponuję lekturę barwnego opisu pogrzebu władcy
scytyjskiego, Saków z obszaru Ałtaju, zachowanego u Herodota, świadczący o
oddawaniu mu boskiej czci. Opis pochodzi z książki Aleksieja Smirnowa „Scytowie”,
wydanej przez Państwowy Instytut Wydawniczy w 1974 r. w przekładzie Józefa
Dancygiera, (str. 145-146). Robi wrażenie..
„Grzebanie królów odbywa się w kraju Gerros w tym miejscu,
dokąd można Borystenesem [Dniepr] w górę dojechać. Jeżeli u Scytów królewskich
umrze król, kopią tam w ziemi wielką czworokątną jamę. Skoro ją przygotują,
biorą trupa (wprzód jednak ciało pociągają woskiem, brzuch rozcinają,
oczyszczają i napełniają tłuszczona cyborą, wonnościami, nasieniem opichu i
kopru, potem znowu go zaszywają) i transportują na wozie do innego ludu. Ci zaś,
którzy przywiezione do nich zwłoki przyjmą, czynią to samo, co Scytowie królewscy,
tj. pierwsi dostawcy zwłok; odcinają sobie kawałek ucha, strzygą wkoło włosy,
robią nacięcia dokoła ramion, rozdrapują sobie czoło i nos i lewą rękę
przebijają strzałą. Stąd przewożą zwłoki do innego ludu swego państwa, a
towarzyszą im ci, co do których wprzódy przybyli. Skoro zaś ze zwłokami przejdą
wszystkie ludy, znajdują się już u Gerrów, ludu mieszkającego na samej granicy
ich państwa, i przy grobach. Następnie zwłoki składają do grobu na podściółce z
liści i wbijają w ziemie po obu stronach zwłok lance na nich kładą żerdzie i formują
dach z rogoziny. W pozostałej obszernej przestrzeni grobu grzebią jedną z nałożnic
króla, którą wprzód duszą, dalej podczaszego, kucharza, koniucha, posługacza,
gońca królewskiego i konie, nadto pierwociny wszelkich innych dostatków i złote
czary; srebra i spiżu do tego celu nie używają. Po załatwieniu tych czynności
sypią wszyscy wielki kopiec, współzawodnicząc z sobą i usiłując uczynić go jak
największym.
Po upływie roku to znowu czynią: biorą z pozostałych sług
króla najgorliwszych (a są to rodowici Scytowie: służą bowiem ci, którym sam
król rozkaże; kupionych za pieniądze pachołków nie mają); z tych więc służących
duszą pięćdziesięciu i tyleż wyjątkowej piękności koni; jamy brzuszne jednych i
drugich, po wyjęciu wnętrzności czyszczą, wypełniają plewą i zaszywają. Następnie
połowę obręczy dzwona wozowego, odwróconą na dół krzywizną, ustawiają na dwóch
palach, a drugą jej połowę na dwóch innych, i wiele takich półobręczy w taki
sposób umocowują. Potem przez cielska koni przepychają wzdłuż aż do szyi grube
drewna i wysadzają je na półobręcze, tak że przednie półobręcze podtrzymują łopatki
koni, tylne dźwigają brzuch przy udach, obie zaś pary nóg wiszą w powietrzu.
Wreszcie narzucają na konie uzdy i cugle, ściągają cugle ku przodowi i
przywiązują je do kołków. A każdego z uduszonych pięćdziesięciu młodzieńców
wysadzają na konia, uskuteczniając to tak, że poszczególne zwłoki nadziewają na
prosty drąg, biegnący wzdłuż stosu pacierzowego aż do szyi; co zaś z tego drąga
u dołu wystaje, to wtykają do otworu innego drąga, który przewierca konia.
Ustawiwszy tego rodzaju jeźdźców dokoła mogiły, odchodzą”.
Zagony Scytów docierały na tereny obecnej Polski, niedawno odkryto jednak nawet potężne ich grodzisko (36 ha) w Chotyńcu na Podkarpaciu.
Grodzisko w Chotyńcu w NMT
Do Scytów jeszcze wrócimy.. a w tym miejscu opisany jest inny ciekawy rytuał pogrzebowy, tym razem wodza Rusów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz